Ocena wątku:
- 0 głosów - średnia: 0
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Lekarze rutyniarze
|
Liczba postów: 284
Liczba wątków: 51
Dołączył: Dec 2010
Reputacja:
7
06-12-2010, 11:03
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 06-12-2010, 11:08 przez DiabliWzieli.)
Większość niegdyś dobrych lekarzy, no cóż tu dużo mówić, jak każdy się starzeje. Z wiekiem jednak niestety stają się także lekarzami rutynowymi.
Oczywiście, z czasem może się zawód znudzić. Jednak lekarz ma być z powołania, aby pomagać chorym. Każdy zawód ma spełniać konkretny cel, ma swoje wartości.
Osobiście zdarzyło mi się wiele razy spotkać z rutyniarzem. Idę do lekarza z konkretnym problemem, przedstawiam go, nagadam się. Na co dostaję, co? Krótką, zbywającą odpowiedź, coś w stylu
- Kaszle mnie, kicha, męczy, dręczy... - Weź rutinoscorbin... Ehhh..
- Bardzo często boli mnie np. kolano! - Zażywaj Apap.
Idę do lekarza po to, żeby mi pomógł, powiedział coś czego sama nie wiem. Skierowanie? Jak poproszę, owszem. Jednak często do tego usłyszę pytanie "Po co?"
Jakie Wy macie zdanie nt. służby zdrowia?
Jak iść - najlepiej prywatnie. Fakt kosztuje sporo, ale dzięki temu skupia się na pacjencie, badania, kontrole, a nie zbycie jak najszybciej..
Liczba postów: 611
Liczba wątków: 242
Dołączył: Dec 2010
Reputacja:
1
Ja uważam że prywatnie jest chodzić najlepiej nie stoisz w kolejkach, rejestrujesz się spokojnie wcześniej przychodzisz na wyznaczoną godzinę i o nic się nie martwisz. Fakt, faktem kosztuje to trochę. Ale mamy np. Scan-med gdzie można wykupić pakiet roczny i masz dostęp do wielu różnych lekarzy począwszy od internisty przez dermatologów alergologów okulistów itd. I wcale nie jest to aż tak drogie w pakiecie. I możesz zapomnieć o błaganiu o skierowania bo dostajesz je bez proszenia się.
Liczba postów: 1,413
Liczba wątków: 568
Dołączył: Nov 2010
Reputacja:
3
Hmm... Miałem niestety okazję zwiedzić parę szpitali, co wcześniej uprzedzone było wizytą u specjalisty a wcześniej lekarzem pierwszego kontaktu. Sznurki i chodzenia jest sporo, to fakt ale jakoś nie odczułem rutyniarstwa w działaniu. Wiadomo że jak chciałem coś dokładniej wiedzieć to musiałem z własnej inicjatywy się dowiadywać, ale nie odczułem żeby ktoś zbagatelizował cokolwiek z czym przychodziłem do lekarza.
Albo miałem szczęście albo nie wiem co ;P
Liczba postów: 284
Liczba wątków: 51
Dołączył: Dec 2010
Reputacja:
7
11-12-2010, 11:48
(Ten post był ostatnio modyfikowany: 11-12-2010, 11:53 przez DiabliWzieli.)
SZCZĘŚCIE! To zależy od lekarza, w żadnym wypadku nie krytykuję i nie przyklejam metki do każdego. Nie, nie, są lekarze, którzy przyjmują z powołania, porozmawiają i postarają się pomóc. Skierowania na badania, różne domysły co może dolegać, co wyeliminować. Bez zakładania - wyniki badań i wiadomo, jak nie to dalej kierują.. w końcu coś wyjdzie.
Ja niestety trafiam na tych drugich, nie chcąc mówić gorszych - rutyniarzy.
Jesteś zapisany do lekarza rutyniarza w przychodni - PROBLEM z przepisaniem do innego, bo SIĘ NIE DA - usłyszymy.
Przychodnie ogólnie mają średnie podejście do pacjenta. A nie daj Boże, miej ubezpieczenie, gdzie dzień wcześniej minął miesiąc od ostatniego podbicia.. NIE PRZYJMĄ CIĘ - bo JEST JUŻ NIE WAŻNE. Więc co?!
Nawet jeśli samopoczucie na to nie pozwala.. trzeba zgłosić się do pracodawcy po pieczątkę i datę dzisiejszą - znowu ważne przez 30 dni.
Prośba o zarejestrowanie, doniesiesz przecież - NIE ma szans.. Ehhh.. brak słów.
NIEPOROZUMIENIE!
Liczba postów: 164
Liczba wątków: 14
Dołączył: Jan 2011
Reputacja:
5
(07-12-2010, 09:34)siasia napisał(a): Ja uważam że prywatnie jest chodzić najlepiej nie stoisz w kolejkach, rejestrujesz się spokojnie wcześniej przychodzisz na wyznaczoną godzinę i o nic się nie martwisz. Fakt, faktem kosztuje to trochę.
Prywatni lekarze to zdecydowanie oszczędnośc czasu i nerwów, ale dlaczego mamy płacic podwójnie - płacąc ZUS (nie mało) należy się nam służba zdrowia na pewnym poziomie.
Ale oczywiście to jest dużo bardziej skomplikowane i dużo by tu pisac.
Ja wogóle próbuje lekarzy omijac szerokim łukiem i jak się da to leczę się w domu domowymi sposobami, a do lekarza idę tylko po zwolnienie co najwyżej. Ale jak już trzeba isc, to w kontaktach z lekarzami trzeba byc stanowczym. Ja idę do lekarza pierwszego kontaku i mówię, że jest mi to i to i potrzebuje skierowanie tu i tam, chyba że lekarz sam wykaże się inicjatywą (rzadkośc). I dyskutuje póki go nie dostanę. Wiem, że to nie zawsze tak jest, ale trzeba próbowac...
Miałem np kiedyś problemy z kolanami. Lekarze to tyle lekarstw mi zapisywali i nic z tego nie było, aż się postawiłem pewnego razu i powiedziałem, że bez skierowania do uzdrowiska w Swoszowicach na zabiegi doraźne nie wyjdę. W końcu dostałem i co... pomogło
Oczywiście zupełnie inna jest sprawa z terminami... gdybym zapłacił zabiegi miałbym prawie od ręki, a tak to musiałem ponad miesiąc odczekac (co i tak jest nieźle). Ale cena zdecydowanie odstraszała...
(11-12-2010, 11:48)DiabliWzieli napisał(a): Nawet jeśli samopoczucie na to nie pozwala.. trzeba zgłosić się do pracodawcy po pieczątkę i datę dzisiejszą - znowu ważne przez 30 dni.
Prośba o zarejestrowanie, doniesiesz przecież - NIE ma szans.. Ehhh.. brak słów.
A jeśli o to chodzi, to do lekarza mają obowiązek Cię przyjąc obojętnie czy książeczkę masz podbitą czy nie. Mogą co najwyzej zarządac od Ciebie kaucji za jej brak i kaucja będzie zwrócona kiedy doniesiesz ksiażeczkę.
Wogóle co tu mówic służba zdrowia sama jest chora i pewnie jeszcze długo tak pozostanie i my zwykli żywotnicy nie mamy na to żadnego wpływu.
|
Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości
|
|