Pod Filarkami faktycznie jest klimatyczny, chociaż potężnie zatłoczony. Jednak wolę podgórskiego Krakusa. Schludniej, wnętrze jest przyjemniejsze.
Chociaż do baru Pod Filarkami warto wejść ze względu na historię. To było kiedyś znane miejsce. Jak pisze Rożek w "Baedekerze po wszetecznym i hultajskim Krakowie": Był tu szynk u Weisbrotta. Przesiadywały w nim oczekujące okazji mocno leciwe panie, chętne jednak do amorów. Na ich twarzach czas swoje uczynił, a jedynie kremy i pudry oraz półmrok dodawały tym kobietom tajemniczości".
Można wsuwać pierogi ruskie z myślą o tym, że jest się na miejscu wręcz muzealnego domu publicznego. A to wszystko w przystępnych cenach z uroczymi groszowymi końcówkami. Jak widzę: naleśniki- 3,72 zł to czuję jakieś ciepło w sercu, że komuś się chciało wyliczyć, że akurat 72 grosze, a nie 85 groszy. Albo całe 4 zł. Ma to swój klimat.
Chociaż do baru Pod Filarkami warto wejść ze względu na historię. To było kiedyś znane miejsce. Jak pisze Rożek w "Baedekerze po wszetecznym i hultajskim Krakowie": Był tu szynk u Weisbrotta. Przesiadywały w nim oczekujące okazji mocno leciwe panie, chętne jednak do amorów. Na ich twarzach czas swoje uczynił, a jedynie kremy i pudry oraz półmrok dodawały tym kobietom tajemniczości".
Można wsuwać pierogi ruskie z myślą o tym, że jest się na miejscu wręcz muzealnego domu publicznego. A to wszystko w przystępnych cenach z uroczymi groszowymi końcówkami. Jak widzę: naleśniki- 3,72 zł to czuję jakieś ciepło w sercu, że komuś się chciało wyliczyć, że akurat 72 grosze, a nie 85 groszy. Albo całe 4 zł. Ma to swój klimat.